środa, 17 lutego 2016

1. Znajdę kogoś kto pomoże mi zapomnieć

- Powiedz mi zniszczyła Cię?
Wzdycham i poprawiam się na dość niewygodnej kanapie.
- Nie, a chciałem tego- odpowiadam i patrzę na starszą kobietę.
- Więc w czym problem?
Podnoszę się z miejsca wzrok kieruję na terapeutkę.
- Widocznie jest w tym jakiś problem skoro tu jestem- rzucam.
Biorę do ręki szklankę wody którą zdążyłem napełnić wodą tuż po wejściu tutaj. Upijam kilka łyków, blokując się tym samym przed wypowiedzeniem niemiłych słów skierowanych w stronę kobiety.
- Leon...przerabiamy to już koleny raz... i nadal nie wiemy jak temu zaradzić...- podsumowuje kobieta.
- Nie. To pani nie wie jak sobie z tym poradzić ja wiem, potrzebuję wyzwania- komentuję i wychodzę z jej 'gabinetu'.
Sam nie wiem po co zapiasałem się właśnie do niej skoro wszystkie problemy rozwiązuję sam. To tak jakbym płacił jej za to że przemilczy kilka minut w mojej obecności. I chyba właśnie to robię za każdym razem


- Verdas idioto jesteś pewnien?- odrzucam telefon na bok i zwracam całą uwagę na przyjaciela siedzącego obok.
Przeczesuję dłonią swoje włosy i opieram łokcie o blat stolika.
- Muszę to zrobić...- przerywam kiedy obok nas pojawia się kelnerka.
Podaje nam nasze zamówienie i odchodzi w międzyczasie posyłając mi mało dyskretne oczko.
- Każda laska chce cię dla siebie a ty chcesz tak poprostu wyjechać i znaleźć swoją przygodę w mieście świateł?
Analizuję słowa przyjaciela i przytakuję głową zgadzając się z jego słowami. Mieszam swoją kawę, odkładam łyżeczkę na bok i biorę mały łyk napoju.
- Muszę znaleźć kogoś kto będzie w satnie mnie zniszczyć zrównać z ziemią. Kogoś kto pomoże mi zapomnieć o Ann- komentuję.
- Dziwny jesteś stary, ale powiedzmy że ten plan jest okej, i co dalej?- brunet pyta a ja zawieszam się.
- Jeszcze tego nie przemyślałem- rzucam.
Nieprzemyślane decyzje to moja specjalność. Nie pierwszy raz takie podejmuję.
- Może powinieneś?- pyta mnie brunet.
Wpatruję się w nego i unoszę brew w geście pytania. Zna mnie nie od dziś tylko zanim jego mózg wszystko przemyśli mija trochę czasu.
- Zapomniałem, masz specjalizację z nieprzemyślanych planów- rzuca w żartach.
- Dokładnie- zerkam na zegarek na moim lewym nadgarstku- przymyślenie tego zajęło ci dziesięć sekund. Brawo Marco poprawiasz się- udaję że klaszczę z zachwytu.
- A ty jak zwykle lubisz żartować- komentuje  brunet.
- Ktoś musi- uśmiecham się.
Piję moją kawę która zdążyła wystygnąć i zerkam na zegarek znajdujący się na ścianie za plecami mojego przyjaciela. Mam ochotę wypluć wszystko czego zdążyłem się napić jednak ostatecznie powstrzymuję się i dopijam napój.
- Stary jestem spóźniony- komentuję i wstaję z miejsca.

Po raz kolejny wybieram dobrze znany mi numer telefonu przykładam słuchawkę do ucho i po cichu liczę na to że uda mi się dodzwonić to Betty. Jednak po kilku sygnałach tracę nadzieję i wsiadam szybko do samochodu. Jak mam załatwić interesy skoro moja asystentka nie odbiera telefonu?  Jasne, istnieje taka możliwość że pilnuje klientów ale nie mam co do tego  pewności.
Zatrzymuję się na swoim miejscu parkingowym, wysiadam z auta zamykam je i szybko kieruję się do wejścia mojego biura.
- Połącz się z Betty i powiedz jej że już jestem- rzucam do sekretarki i kieruję się do windy.
Kiedy wysiadam na odpowiednim piętrze wchodzę do mojego biura po odpowiednie papiery.
- Muszą tu być- mówię sobie kiedy nie widzę ich na biurku.
Ten dzień nie będzie jednak taki łatwy. Przeszukuję cały blat mojego stanowiska i mam ochotę uderzyć w ścianę kiedy nie widzę nigdzie potrzebnej mi teczki.
- Tego pan szuka?- odwracam się do drzwi i widzę w nich blondynkę która trzyma moją teczkę
Podchodzę do niej i biorę dokumenty.
- Dzwoniłem- komentuję mijając ją w przejściu.
- Zajmowałam się pana klientam- czuję ulgę słysząc jej słowa- siedzą teraz w sali konferencyjnej i podziwiają widoki na miasto- dodaje a ja mam wrażenie że zacznę skakać ze szczęścia jak dziesięciolatek.
Muszę dać jej jakąś premię. Zatrzymuję się przed wejściem do odpowiedniej sali. Odwracam się i nadal widzę blondynkę koło siebie.
- Betty, wiesz, że dalej Cię nie wpuszczę?- pytam mając nadzieję że dziewczyna potraktuje to jako przestrogę.
- Pójdę zrobić kawę- mówi speszona i szybko znika mi z oczu.Przynajmniej wie kiedy powinna się ulotnić.


Kto by się spodziewał odzewu? Nie ja xD
Nie wszystko stracone mały rozdział na sam początek :D
Twitter- @pegazoweciasto

5 komentarzy: